ParrotOne służy do sprawniejszej i bezpieczniejszej komunikacji. Aplikacja została zaprojektowana głównie z myślą o osobach niepełnosprawnych, choć jest przeznaczona dla wszystkich. Na jej przykładzie pokazujemy, ile może kosztować zrobienie prototypu własnej „apki”.
W Google Play ParrotOne ma wysoką ocenę 4,1/5. Za aplikacją nie stoi jednak stary wyjadacz – pomysłodawca przedsięwzięcia, Piotr Lewandowski, miał wcześniej doświadczenie w pisaniu o branży IT, ale ParrotOne to jego pierwszy cyfrowy produkt.
Jak narodził się ParrotOne
Piotr Lewandowski zaczynał od pisania w nieistniejącym już serwisie kompz.net. Jak przyznaje, miało to miejsce w czasach, gdy nie istniały jeszcze smartfony, płaskie ekrany i nie było mowy o stałym dostępie do internetu. Następnie dołączył do zespołu FrazPC.pl, co dało mu z czasem przepustkę do prasy. Pomysłodawca ParrotOne współpracował z „Komputer Świat Ekspert”, „Chip” czy „Click!”, gdzie pisał do działu sprzętowego.
– Jednak po pojawieniu się stałego dostępu do internetu i smartfonów, rynek prasowy przestał być łaskawy dla magazynów komputerowych. Uznane tytuły zaczęły znikać jeden po drugim. To był wyraźny sygnał, że trzeba poszukać innej ścieżki – mówi The Story Journal Piotr Lewandowski.
– Mimo że bardzo lubiłem pisać, moje dłonie stawały się mniej sprawne. Pamiętam dzień, w którym nie mogłem już normalnie obsługiwać DualShocka i pograć z kolegami w Pro Evolution. Wtedy pojawiła się pierwsza myśl związana z ParrotOne – dodaje nasz rozmówca.
Marzysz też o własnej aplikacji? W The Story robimy cholernie dobre aplikacje webowe i mobilne. Sprawdź!
Aplikacja, która nie traktuje użytkownika jak maszynki do robienia pieniędzy
ParrotOne jest o tyle wyjątkowy, że podchodzi po ludzku do użytkownika. Piotr Lewandowski przekonuje, że nie chodzi mu o zarabianie za wszelką cenę, z czego już wielokrotnie zasłynął chociażby Mark Zuckerberg.
– W ParrotOne podeszliśmy do użytkownika tak, jakby był naszym przyjacielem, a nie elementem, który za wszelką cenę trzeba jak najszybciej zmonetyzować. Liczymy, że traktując użytkownika uczciwie, on odwdzięczy się tym samym i w jakiś sposób – czy to wybierając konto premium, czy dzieląc się informacją o ParrotOne ze znajomymi – pomoże nam w rozwoju – twierdzi Piotr Lewandowski.
Wspomina, że takie podejście powoduje, że ParrotOne jest lekki, prosty w obsłudze i nie zawiera elementów, które mogą negatywnie wpłynąć na bezpieczeństwo i komfort użytkowania.
– Świadomie zrezygnowaliśmy z reklam. Nikt ich nie lubi, a na dodatek mogłyby przeszkadzać osobom z niepełnosprawnościami w obsłudze aplikacji.
Z kolei przetwarzanie danych osobowych na cele komercyjne jest według nas największą plagą, która trapi obecne na rynku aplikacje społecznościowe – ocenia startupowiec.
– Korzystając choćby z Facebooka, zgadzamy się, że ktoś zupełnie obcy wchodzi tak jakby do naszego domu, zagląda nam do szafek, sprawdza, co jemy, jak żyjemy, co robimy w wolnym czasie, a także z kim i o czym rozmawiamy.
To jest karygodna praktyka, ponieważ tracimy w jakiś sposób swoją niezależność i prywatność. Na szczęście ParrotOne idzie w zupełnie inną stronę. Śmiało mogę powiedzieć, że jest jedną z najbardziej bezpiecznych aplikacji do komunikacji na świecie – chwali się twórca ParrotOne.
Komunikator, z którym poradzą sobie nawet niepełnosprawni
Co jeszcze wyróżnia ParrotOne na tle konkurencji? – Udało nam się w jednej aplikacji zintegrować zarówno model społecznościowy, jak i prywatny komunikator – tłumaczy Piotr Lewandowski.
Aplikacja wykorzystuje uczenie maszynowe, sugerując pojedyncze słowa i całe zdania użytkownikom. Jest to duże ułatwienie zwłaszcza dla osób, które z powodu niepełnosprawności mają kłopoty z rękoma.
Poza tym ParrotOne posiada wiele udogodnień, dzięki którym za pomocą jednego kliknięcia możemy np. usunąć całą wiadomość.
Jaki był koszt MVP ParrotOne
Piotr Lewandowski przyznaje, że osoby niepełnosprawne często nie zdają sobie sprawy z własnych możliwości i zamykają się z powodu swoich ograniczeń.
Dlatego stworzył narzędzie, które ma pomóc w otwarciu się na kontakty z ludźmi i zawieranie nowych relacji.
Zanim jednak przystąpił do tworzenia pełnoprawnego produktu, rozpoczął prace nad MVP, czyli prototypem.
– Są różne definicje MVP. Jedna z nich mówi, że Minimum Viable Product to prototyp, który pokazuje kluczową funkcjonalność w docelowym środowisku. Ale mamy też definicję, według której minimalna wersja produktu to alfa lub beta aplikacji, którą udostępnia się testowo zamkniętej albo otwartej grupie użytkowników – analizuje Piotr Lewandowski.
Startupowiec wyjaśnia, że MVP ParrotOne był prototyp wersji na Androida, który pokazywał funkcjonalności związane z interfejsem użytkownika i uczeniem maszynowym, które zostało dostosowane do osób niepełnosprawnych.
Dodatkowo MVP zawierało prosty protokół komunikacji, tak żebyśmy mogli wysyłać do siebie wiadomości.
– Od początku ParrotOne tworzy grupa przyjaciół, która za symboliczną stawkę (na wynagrodzenia przeznaczono łącznie 20 tys. zł) stworzyła MVP. Na prototyp składało się okno rozmowy, ograniczony słownik i mechanizmy uczenia maszynowego w wersji beta – omawia Piotr Lewandowski.
Zabrakło więc całego ekosystemu, który znajdziemy obecnie w aplikacji. Co więcej, interfejs użytkownika był mocno ograniczony w stosunku do aktualnego.
– MVP miało tylko w niewielkim stopniu pokazywać to, co chcemy z czasem osiągnąć. Można nawet powiedzieć, że była to alfa, ponieważ słownik nie zawierał zbyt wielu rekordów.
Zrobiliśmy MVP z nadzieją, że kiedyś to zaprocentuje. Stworzenie prototypu zajęło około czterech miesięcy, więc prace poszły sprawnie – uważa startupowiec.
Jak MVP pomaga startupowcom
Pomysłodawca ParrotOne dodaje, że MVP jest przydatne, kiedy jako startupowcy poszukujemy pomocy z zewnątrz.
– Gdy jest się startupem i szuka się wsparcia – tak inwestycyjnego, jak i promocyjnego – posiadanie MVP to zdecydowanie dobry pomysł. Dzięki MVP zademonstrujemy o wiele lepiej nasz produkt niż poprzez prezentację.
Najbardziej dopracowana prezentacja nie da tego, co możliwość interakcji z prototypem, nawet w ograniczonej formie, jak to było w przypadku ParrotOne. Dodam, że dzięki samemu prototypowi zdobyliśmy kilka bardzo ważnych nagród – opowiada Piotr Lewandowski.
Wybrane opinie na temat ParrotOne z Google Play
„Pierwszy polski komunikator i prawdziwa alternatywa dla Facebook Messenger, WhatsApp, Viber i innych na rynku. Dodatkowo stworzona z myślą o dostępności.
Doskonały komunikator dla seniora i osób niepełnosprawnych. Jestem zadowolonym użytkownikiem i rozpiera mnie duma z powodu polskiego komunikatora internetowego”.
„W aplikacji znajduje się wiele udogodnień do łatwiejszej i szybszej komunikacji. Skuteczna, ciekawa oraz prosta forma tworzą dobrą całość oraz alternatywę dla innych komunikatorów. Polecam”.
„Aplikacja rewelacja! Szybka i sprawna obsługa m.in. dzięki licznym podpowiedziom. Polecam każdemu! Koniec ze śledzeniem użytkownika i koniec z licznymi reklamami”.
„Bardzo użyteczna i czytelna aplikacja, dzięki której rzeczywiście można łatwiej pisać ze znajomymi. Dzięki!”.
Crowdfunding: startupowiec radzi innym startupowcom
Początki były tym trudniejsze, że pojawił się problem ze zdobyciem pieniędzy na stworzenie finalnego produktu. Pomysłodawca ParrotOne ma za sobą nieudaną, choć pouczającą zbiórkę pieniędzy na platformie crowdfundingowej, która przyczyniła się jednak do większej rozpoznawalności startupu. Co więcej, pieniądze na projekt i tak się znalazły, choć wyłożyli je prywatni inwestorzy.
– Od początku do końca finansowanie ParrotOne odbywa się ze strony prywatnych inwestorów. Przed pozyskaniem inwestora zrobiliśmy co prawda kampanię crowdfundingową, ale nie udało nam się zgromadzić wyznaczonej kwoty. Wszystko dlatego, że zainteresowanie osób sprawnych fizycznie wsparciem takiego projektu okazało się zbyt małe. Przystąpiliśmy do kampanii bez doświadczenia. Uważam jednak, że gdybyśmy podeszli do niej jeszcze raz, zakończyłaby się ona sukcesem – sądzi Piotr Lewandowski.
Zmiana komunikacji
Na pewnym etapie rozwoju ParrotOne zmienił komunikację – nie był już utożsamiany tylko z aplikacją dla niepełnosprawnych, lecz także dla pełnosprawnych, którzy chcą się komunikować w prostszy i szybszy sposób. Piotr Lewandowski ocenia, że skierowanie aplikacji tylko do jednej grupy docelowej zaważyło na wyniku kampanii crowdfundingowej.
– Nasz podstawowy błąd polegał na tym, że nie wyszliśmy z kampanią do użytkowników, którzy są sprawni fizycznie. Skoncentrowaliśmy się zaś na osobach z niepełnosprawnościami, które – szczególnie w naszym kraju – nie mają zwykle dobrej sytuacji finansowej, zwłaszcza gdy mowa o tych, których niepełnosprawność jest bardzo zaawansowana – zwraca uwagę Piotr Lewandowski.
Twierdzi także, że błędem było liczenie, iż to niepełnosprawni sfinansują projekt.
– Liczyliśmy wówczas, że jeżeli każdy dorzuci coś od siebie, to uda nam się zebrać potrzebną kwotę. Co więcej, kampania wymaga także nakładów finansowych na promocję, których nie mieliśmy. Wszystkie informacje w sieci o kampanii ukazały się dzięki wsparciu naszych przyjaciół. Minęły już czasy, kiedy informacje roznosiły się wirusowo w social mediach, choć zdarzają się wyjątki, ale nie dotyczy to raczej aplikacji – przyznaje twórca ParrotOne.
Przeczytaj o burzliwej historii aplikacji Boomerun.
Startupowiec mówi, że decydując się na crowdfunding, warto skorzystać z doświadczeń innych osób. Ocenia, że mu i jego zespołowi zabrakło precyzyjnego planu na wypromowanie i konstrukcję kampanii.
– Sądzę, że potrzebny był nam mentor, który pokazałby, jak wygląda prowadzenie takiego przedsięwzięcia. Z ludźmi, którzy prowadzili już takie kampanie, zacząłem rozmawiać zbyt późno.
Tym niemniej, akcja crowdfundingowa sprawiła, że startup został zauważony. Pokazaliśmy, że istniejemy i chcemy robić coś fajnego, lecz do finansowania trzeba było podejść od innej strony – podsumowuje dla nas Piotr Lewandowski.
Dzięki za lekturę! Następnym razem przyjrzymy się aplikacji, która wzbudziła wiele kontrowersji. Tymczasem zachęcamy do poznania odpowiedzi na pytanie "Ile kosztuje strona internetowa".
Uwaga
Przedstawione w artykule przykładowe ceny nie stanowią oferty w rozumieniu Kodeksu Cywilnego.